Kajakiem, łodzią po rzece Bug

 

     

Bo jak nie my, to kto?, tych słów piosenki”Mrozu”- Maciej z nami się trzyma.

Tym razem podjeliśmy wyzwanie w postaci spływu kajakowego rzeką Bug.

Byliśmy dwukrotnie na przymierzeniu , czyli usadzenia Maćka w kajaku, tak na „sucho”. Niestety doszliśmy do wniosku, że na dłuższą metę nie da rady płynąć ( wiotkość ) i musimy uruchomić naszą łódź.

Nasi znajomi Marzena, Patryk ,     Leszek  i Bożenka wraz z mężem Ryszardem i córką Magdą dojechali na czas.

Kajaki zwodowane tak jak i nasza łódź więc ruszyliśmy ku naszej przygodzie. Z nami płynęła Magda, koleżanka Macieja ze świetlicy. W celach asekuracyjnych mieliśmy doczepiony silnik zaburtowy, który początkowo nie chciał współpracować więc nie pozostało nam nic innego jak wziąć pagaje i użyć siły naszych mięśni jako napędu.

Ruszyliśmy w dół rzeki Bug bardzo spokojnie, tak relaksacyjnie, by móc mieć bliski kontakt z naturą i podziwiać malownicze krajobrazy.

Na wysokości wsi Kuligów, po przepłynięciu około 2km, tata Janusz ponownie podjął próbę uruchomienia silnika, niestety bez rezultatu.

Rzeka a właściwie jej prądy wodne, spokojnie nas niosły meandrując w pełnym słońcu i otoczeniu wśród roślinności wodnej oraz zamieszkującego tam ptactwa.

Linnia brzegowa wsi Kuligów ładnie urządzona, plaża, slipy do wodowania sprzętu wodnego- widać że sołtys tej wsi działa aktywnie.

Kolejna próba uruchomienia silnika, tym razem pozytywnie.

Do połowy naszego spływu Maciej siedział wraz z Magdą w łodzi, obserwując otaczający krajobraz, zjadł swój ulubiony serek, po czym stwierdził, „czas na drzemkę’ i ułożyłam go na podłodze łodzi. By wspomóc jego oddech podłączyłam respirator.

Dopłynęliśmy do łączenia rzek Bugu-Narwi na wysokości wsi Cupel skręciliśmy w prawo wpływając na wody Zalewu Zegrzyńskiego i w górę rzeki Narew pod mostem w Wierzbicy do celu wypożyczalni w Łasze.

Magda na tyle się oswoiła, iż bezpiecznie usiadła na ławeczce wewnątrz łodzi i swe nóżki wystawiła za burtę do kąpieli wodnej.

Płynęliśmy prawą stroną brzegu rzeki, gdzie prąd wody jest spokojniejszy. Mineliśmy widok plaży i wzgórza miasta Serocka.

Lewym brzegiem, gdzie jest główny nurt rzeki Narew i szlak wodny pływało bardzo dużo skuterów wodnych i łodzi, które wytwarzały liczne fale powodując kołysanie naszych mniejszych jednostek.

Pomoc w postaci holowania jednego kajaka z załogą też mieliśmy, tata Janusz taką sytuację przewidział i wzieliśmy na pokład łodzi linę holowniczą.

Po pokonaniu 13 km wodnej przygody dotarliśmy do celu. Zajęło to nam 4 godziny.

Autami dojechaliśmy na naszą posesję by móc skosztować smakołyków tutejszych rolników.

W miłej atmosferze, czas bardzo szybko minął, po czym doszliśmy do wniosku, iż należałoby powtórzyć taką przygodę…może nieco powyżej w górnej części rzeki Bug, gdzie będzie więcej ciszy natury.